
Niemcy wprowadzą opłaty za autostrady dla cudzoziemców

Niemiecki parlament trzy lata temu zdecydował, że trzeba skończyć z darmowymi autostradami. Opłaty będą obowiązywały tylko na autostradach i wyłącznie dla cudzoziemców. Wszyscy kierowcy będą mogli korzystać z pozostałych dróg bezpłatnie. Kiedy jednak będą wjeżdżali na szerokie i równe autostrady, będą mieli obowiązek kupienia winiety. W ustawie Bundestagu wymieniono trzy opłaty: roczną, dwumiesięczną i 10-dniową. Dzięki temu rząd spodziewa się uzyskać dodatkowo 500 mln euro wpływów budżetowych. Niemiecki rząd twierdzi bowiem, że przez duży ruch na darmowych autostradach, ponosić duże koszty ich utrzymania.
Za korzystanie z niemieckich autostrad przez 10 dni miało się płacić 5 - 15 euro ( ta kwota miała zależeć od pojemności silnika i jego wpływu na środowisko). Dwumiesięczna winieta miała kosztować 16- 30 euro, a roczna- 130 euro. Niemieccy kierowcy także mieli płacić i to z góry za rok, ale obiecano im pełną rekompensatę. I właśnie to nie spodobało się Komisji Europejskiej, która uznała, że w takiej sytuacji Niemcy będą w uprzywilejowanej pozycji. Komisja wyraziła też pogląd, że ceny za winiety krótkoterminowe (na okres krótszy niż rok), które oczywiście najczęściej kupowaliby zagraniczni kierowcy, były ustalone na nieproporcjonalnie wysokim poziomie.
Komisja nie ma nic przeciwko samym opłatom drogowym, choć właściwie decyzja o nich należy do kompetencji państw członkowskich. Przecież obowiązują one w wielu krajach UE i dzięki nim są dodatkowe pieniądze na utrzymanie drogowej infrastruktury, ale obciążenia z tego tytułu muszą być jednakowe dla obywateli innych krajów i mieszkańców danego państwa.
Gdyby takie jak w Niemczech stawki obowiązywały w Polsce, nasi kierowcy byliby w siódmym niebie. Dlaczego? To przecież oczywiste, po 13 tys. km niemieckich autostrad przez 10 dni można jeździć za równowartość 64 złotych. Dwa miesiące to wydatek 129 złotych, a roczna winieta to w przeliczeniu koszt 561 zł. Wystarczy porównać te kwoty z naszymi opłatami autostradowymi, żeby zrozumieć, dlaczego nasi kierowcy woleliby płacić za autostrady w Niemczech niż Polsce. Łatwo policzyć, że za jednorazowy przejazd z Warszawy do przejścia granicznego w Świecku kierowca samochodu osobowego zapłaci prawie 80 zł. A to przecież tylko 355 km. W obie strony będzie to już kosztowało 160 zł. Z takie same pieniądze można jeździć po niemieckich autostradach przez dwa miesiące i do tego jeszcze kupić kilka litrów paliwa.
Z kolei za przejechanie autostradą A4 220 km z Krakowa do Wrocławia trzeba zapłacić 36 zł. Podróż tam i z powrotem to wydatek 72 zł, zatem tylko trochę więcej niż kosztuje 10-dniowa winieta w Niemczech. Inna sprawa, że nie tylko Niemcom możemy zazdrościć. Szwajcarom też, bo tam roczna winieta autostradowa kosztuje 40 franków (159 zł) czyli tyle, ile jednorazowy przejazd polską autostradą. A austriacka winieta roczna kosztuje 85 euro (366 zł), dwumiesięczna 25 euro (107 zł), a 10-dniowa 8,8 euro, czyli 37 zł.
Za korzystanie z niemieckich autostrad przez 10 dni miało się płacić 5 - 15 euro ( ta kwota miała zależeć od pojemności silnika i jego wpływu na środowisko). Dwumiesięczna winieta miała kosztować 16- 30 euro, a roczna- 130 euro. Niemieccy kierowcy także mieli płacić i to z góry za rok, ale obiecano im pełną rekompensatę. I właśnie to nie spodobało się Komisji Europejskiej, która uznała, że w takiej sytuacji Niemcy będą w uprzywilejowanej pozycji. Komisja wyraziła też pogląd, że ceny za winiety krótkoterminowe (na okres krótszy niż rok), które oczywiście najczęściej kupowaliby zagraniczni kierowcy, były ustalone na nieproporcjonalnie wysokim poziomie.
Komisja nie ma nic przeciwko samym opłatom drogowym, choć właściwie decyzja o nich należy do kompetencji państw członkowskich. Przecież obowiązują one w wielu krajach UE i dzięki nim są dodatkowe pieniądze na utrzymanie drogowej infrastruktury, ale obciążenia z tego tytułu muszą być jednakowe dla obywateli innych krajów i mieszkańców danego państwa.
Gdyby takie jak w Niemczech stawki obowiązywały w Polsce, nasi kierowcy byliby w siódmym niebie. Dlaczego? To przecież oczywiste, po 13 tys. km niemieckich autostrad przez 10 dni można jeździć za równowartość 64 złotych. Dwa miesiące to wydatek 129 złotych, a roczna winieta to w przeliczeniu koszt 561 zł. Wystarczy porównać te kwoty z naszymi opłatami autostradowymi, żeby zrozumieć, dlaczego nasi kierowcy woleliby płacić za autostrady w Niemczech niż Polsce. Łatwo policzyć, że za jednorazowy przejazd z Warszawy do przejścia granicznego w Świecku kierowca samochodu osobowego zapłaci prawie 80 zł. A to przecież tylko 355 km. W obie strony będzie to już kosztowało 160 zł. Z takie same pieniądze można jeździć po niemieckich autostradach przez dwa miesiące i do tego jeszcze kupić kilka litrów paliwa.
Z kolei za przejechanie autostradą A4 220 km z Krakowa do Wrocławia trzeba zapłacić 36 zł. Podróż tam i z powrotem to wydatek 72 zł, zatem tylko trochę więcej niż kosztuje 10-dniowa winieta w Niemczech. Inna sprawa, że nie tylko Niemcom możemy zazdrościć. Szwajcarom też, bo tam roczna winieta autostradowa kosztuje 40 franków (159 zł) czyli tyle, ile jednorazowy przejazd polską autostradą. A austriacka winieta roczna kosztuje 85 euro (366 zł), dwumiesięczna 25 euro (107 zł), a 10-dniowa 8,8 euro, czyli 37 zł.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj