
| Źródło: grafika:bankier.pl
Uwaga na niebezpieczne konta w internecie

Niestety, coraz częściej okazuje się, że słupami zostają osoby, które zupełnie nie są tego świadome. Przestępcy stosują najróżniejsze techniki, dzięki którym zdobywają wrażliwe dane. Jedną z bardziej popularnych jest wyłudzanie danych na fałszywe ogłoszenia o pracę. Przestępcy zamieszczają w Internecie ofertę ciekawej i dobrze płatnej pracy. Jednak warunkiem jej otrzymania jest przesłanie skanów dokumentów. Potem proszą o wykonanie przelewu z własnego konta jakiejś drobnej kwoty, na wskazane konto, która np. ma pokryć koszty rekrutacji.
Jednak taki przelew może umożliwić zawarcie umowy o prowadzenie rachunku bankowego. Wiele banków umożliwia bowiem zdalne otwarcie konta, właśnie drogą internetową. Wtedy potwierdzeniem tożsamości klienta jest wykonanie przelewu do banku, który aktywuje nowy rachunek. W takim przelewie zawarte są wszystkie niezbędne do weryfikacji danej osoby informacje, czyli imię, nazwisko oraz adres zamieszkania. Osoba poszkodowana nie zdaje sobie sprawy z tego, że aktywuje w ten sposób wniosek, który w jego imieniu złożyli przestępcy.
W tym momencie w ręce oszustów dostają się narzędzia umożliwiające dostęp do konta ofiary, która nie ma pojęcia, że właśnie założyła ,,dzikie" konto. Naturalnie, z chwilą założenia konta korespondencja z potencjalnym pracodawcą zwyczajnie się urywa. Po jakimś czasie ,,internetowy słup" dostaje wezwanie do spłaty kredytu, o którym nie miał pojęcia. W bardziej ekstremalnych przypadkach może się nim zainteresować prokurator.
Jednak kreatywność przestępców nie zna granic. Jedno konto to dla nich za mało. Z reguły więc klonują je otwierając metodą ,,na przelew" następne rachunki, a potem wyłudzają kredyty i pożyczki. W firmach pożyczkowych opowiadają, że co miesiąc odrzucają po kilkaset wniosków, które wyglądają podejrzane. Niestety, niektóre wnioski są tak spreparowane, że przechodzą przez weryfikacyjne sito i jest na nieprzyznany kredyt. Oczywiście, nigdy nie będzie on spłacany.
Takie ,,dzikie" konta bankowe służą również do wyłudzania towarów lub pieniędzy na aukcjach internetowych. Złodzieje budują profile na skradzionej tożsamości, a potem wystawiają tam towar, którego nie mają. Osoba, która chce go kupić, wysyła przedpłatę ze swojego konta, które oszuści natychmiast czyszczą i znikają. A później do drzwi niczego nie świadomego ,,słupa" puka policja. Rachunki bankowe są wykorzystywane również do bardziej wyrafinowanych przestępstw. Dość głośny był kiedyś przypadek przedsiębiorcy, któremu haker włamał się na konto i zamienił numery kont odbiorców zapisanych w systemie na własne. Przedsiębiorca wykonywał przelewy do swoich kontrahentów, a w naprawdę wysyłał pieniądze na fałszywe konto. Złodziej zabrał pieniądze i zniknął. Policja nie ustaliła sprawcy.
Kilka dni temu z kolei media pisały o handlu fałszywymi kontami bankowymi. Niektóre z nich założyły właśnie niczego nieświadome ,,słupy". Takie konta wraz pakietem kompletem danych autoryzacyjnych można kupić na rynku wtórnym już nawet za 100 zł. A ,,wypasione" mogą kosztować nawet 1000 zł. Zainteresowanie nimi jest dość duże, bo dzięki ,,anonimowemu kontu bankowemu" można ukryć dochody przed urzędem skarbowym czy komornikiem. W rzeczywistości jednak takie konta wcale nie są anonimowe, bo przecież mają prawowitych właścicieli. Oni wprawdzie nic nie wiedzą o tych kontach, ale to już inna sprawa.

W Internecie są również ogłoszenia o możliwości zakupu hurtowej ilości używanych kont. Łatwo zgadnąć, że takie rachunki są używane do prania brudnych pieniędzy. Kupują je przestępcy, którzy dzięki nim wprowadzają do obiegu pieniądze pochodzące z różnych nielegalnych źródeł. Może to trwać miesiącami, a ,,internetowy słup", oficjalny właściciel rachunku, nie będzie miał pojęcia o tym, że płynie przez niego strumień brudnych pieniędzy.
Kiedy jednak przestępstwo wyjdzie na jaw, nie wystarczy tłumaczenie, że właściciel nie miał o niczym pojęcia, bo to właśnie oszukany klient banku będzie musiał udowodnić, że nie jest winien postawionych mu zarzutów. A może to trwać bardzo długo i wiązać się z mnóstwem przykrości i kłopotów. Tak samo będzie, jeśli sprawa trafi do komornika. Dlatego zanim zdecydujemy się udostępnić swoje dane komuś w Internecie, trzeba koniecznie upewnić się, że nie mamy do czynienia w próbą wyłudzenia informacji.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj